wtorek, 15 kwietnia 2014

Między kuchnią a salonem

dzwonek do drzwi, na początek jeden, za chwilę następne. Trudno, odstawiam dziecko od piersi wyzywając w duchu tego, kto mi tak upierdliwie do drzwi się dobija. Szybki rzut okiem w judasza, otwieram patent.


Jasne. Patrzę albo nie Komórki macierzyste wiem gdzie albo na co mam patrzeć. Sąsiad przezorny, ma latarkę, trudno niech nurkuje.


- Nie płacz, ja ciebie nie zauroczę, ponieważ co jakim sposobem co ale paznokcie to mamusia ma ładnie zrobione, czerwone…


.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz